Dzis mija 30 lat od wprowadzenia stanu wojennego. To niesamowite. 30 lat!!!
Ja pamietam jak dzis! Ciemno, wczesny ranek, moze 6, moze 7 rano. To byl na pewno dzien wolny od pracy. Rano ktos energicznie puka do drzwi. Slysze poruszenie w korytarzu, podniesione glosy. Ale krepuje sie wyjsc, bo nie wiem co sie dzieje. Okazuje sie, ze to wujek R. przylecial z Mokotowa ostrzec ojca, ze cos sie dzieje, ze u nich w bloku aresztuja ludzi Solidarnosci i zeby w razie co, ojciec byl przygotowany. Oczywisie telefony nie dzialaly, zreszta wtedy nie mielismy jeszcze telefonu. Zaraz potem oczywiscie wloczony zostal telewizor i wszystko bylo jasne. Potem juz czarna dziura. Co sie potem dzialo? Pamietam tylko taka atmosfere: ciemno, zimno, beznadziejnie. Szare ulice, rozdeptany, nieodgrniety snieg, szarzy ludzie, szare wystawy sklepowe, puste sklepy z takimi pustymi sklepowymi, drucianymi stjakami na towar. Pamietam, tez te wojskowe skoty i koksowniki na skrzyzowaniach ulic. Czolgow nie pamietam.
Potem pamietam, takie rozne momenty ze stanu wojennego. (...) W podziemiach dworca, snuje sie gaz lzawiacy. My z T. w domu siedzimy jak na szpilkach, czekamy na nich. Pamietam tez jak radio Solidarnosc nadawalo nielegalne audycje. Bylo wiadomo, ze to ma byc jakiegos dnia o jakiejs godzinie. Okazalo sie, ze ta audycja byla nadawano z jakiegos sasiedniego, wysokiego budynku. Jak nadeszla TA GODZINA i okazalo sie, ze slychac, ludzie mrugali swiatlami w domach, to byl taki znak ze jest OK. Wszyscy w oknach a tam ZOMO, helikoptery probuja namierzyc skad nadaja.
Pamietam potem pierwsze, prawie wolne wybory, kiedy istniala grozba zafalszowania. Ludzie mieli na wlasna reke obserwowac punkty wyborcze i zglaszac jakies statystyki do jakis niezaleznych centrow koordynacyjnych. Pamietam ojca, jak siedzial w okinie z lornetka, za jakims kwiatem doniczkowym i liczyl tych ludzi. Nawet mamy gdzies takie czarno biale zdjecie.No i 30 lat minelo!! Kazdy ma jakas swoja historie. Ja w sumie pamietam tylko, jakies momenty, mimo, ze mialam juz 17 lat. Ale musze przyznac, ze jak czasami o tym wszystkim mysle to bardzo mnie to porusza.
Zapukali w nocy w pół do dwunastej. Powiedzieli: "proszę otworzyć!". Otworzyłem. Patrzę - milicja. Szybko zatrzasnąłem drzwi. Potem przyjechało ZOMO. Bez pukania, bez ostrzeżeń rozwalali drzwi. Siekierą, łomem, czym się dało
ReplyDeleteWarto zobaczyc:
ReplyDeletehttp://www.youtube.com/watch?v=E2u7lbUMzMg&feature=related